No to ruszyliśmy!
Gminne Centrum Kultury powitało nas małym poczęstunkiem –
pysznym ciastem biskupiańskim i ciepłą herbatą. Pani Agnieszka, dyrektorka placówki opowiedziała nam krótko o tym, co możemy ciekawego zobaczyć na terenie Biskupizny, po czym swoją wizytą zaskoczył nas Pan Burmistrz.
Mogliśmy zadać mu kilka pytań oraz dowiedzieć się, jakie
działania są podejmowane przez Gminę, aby wypromować region i
utrzymać prestiż.
Następnie każdy ruszył w
swoją stronę, żeby przeprowadzić pierwsze profesjonalne wywiady.
Większość z nas przed pierwszym wyjściem w teren miała w sercu
poczucie strachu, jednak wiedzieliśmy, że właśnie po to tu
jesteśmy. Nasze pozytywne nastawienie pozwoliło z sukcesem
porozmawiać z różnymi osobami, a nawet zdobyć dalsze kontakty. Mimo że nie
wszyscy chcieli rozmawiać z nami na tematy, które najbardziej nas
interesowały, to i tak mogliśmy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy czy
też historii związanych z prywatnym życiem badanych.
Spotkałam go na ulicy, kiedy postanowiłam
bliżej przyjrzeć się tajemniczemu, zrujnowanemu budynkowi, który
widziałam już wczoraj. Poszliśmy razem na spacer i w ten sposób
już pierwszego dnia przeprowadzałam wywiad ekstremalny, w drodze.
Trzykilometrowy spacer był, dla mnie, wycieczką krajoznawczą z
przewodnikiem. Zobaczyłam miejsca ważne dla socjalistycznej Krobi,
teraz już niespełniające swojej pierwotnej funkcji. Posłuchałam
o wczoraj i dziś, o 1000-leciu państwa polskiego i wybudowaniu
szkoły oraz o 1050-leciu, na które niczego się w Krobi nie buduje.
I dowiedziałam się, że można zapuścić korzenie w społeczności,
której częścią wcale się nie czujemy.
Dziś
był pierwszy prawdziwy dzień naszej przygody w terenie. Z termosem
herbatki, zapasem długopisów i plikiem kwestionariuszy w plecaku
ruszyliśmy w Krobię. Nasze zainteresowanie często budziło
irytację, ale również pełne życzliwości uśmiechy. Bardzo
powoli zaczynamy się tu czuć jak w domu.
Fot. Joanna Urbańska |
Fot. Joanna Urbańska |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz